Muszę powiedzieć szczerze, że nie myślałem, że cała sytuacja ze znalezionym psiakiem nabierze takiego obrotu i szczęśliwie się zakończy. Już od publikacji poprzedniego posta i ogłoszeniu na kilku forach byłem wściekły na ludzi za brak jakiejkolwiek reakcji. Moje socjopatyczne nastroje wzrosły do maksimum i nie wierzyłem w dobrych ludzi. Tylko szczęście sprawiło, że o psie dowiedziała się jedna dziewczyna, która o dziwo ma hodowlę właśnie Pointerów a także zajmuje się adopcją bezdomnych psów. Nie mogłem uwierzyć, że akcja ruszy z takim impetem. Ogłoszenia na stronie domowej hodowli, allegro, dogomanii to wszystko sprawka "klanu adopcyjnego". Przyznam, że odpowiedzi na to wszystko było całkiem sporo, lecz każdy kto dzwonił, zastanawiał się nad zabraniem go do siebie. Tydzień temu dowiedziałem się, że na ogłoszenie odpowiedział jeden pan który był zdecydowany zabrać psiaka do siebie. Panem tym okazał się doktor weterynarii, który mieszka w miejscu oddalonym ode mnie około 350 kilometrów. Przyjechał bez zastanowienia i zabrał Brutusa do swojego ciepłego domu.
Dzisiaj już psiaka nie ma, a ja czuje się jakbym stracił kogoś bliskiego. Wiem, wiem, że to śmieszne i sam bym tak powiedział jeszcze miesiąc temu ale w tym momencie się rozkleiłem i tęsknie strasznie za nim. Bardzo się przywiązałem do psiaka.
W tym miejscu chciałbym powiedzieć, że są na tym świecie jeszcze dobrzy ludzie, którzy nie myślą tylko o sobie i chcą bezinteresownie pomóc. Bardzo dziękuje Panu Grzegorzowi za przygarnięcie tego cudownego psa i wam, dziewczyny - Magda, Malwina i Iwona za waszą dobroć. Jesteście super.
Edit: Niedawno dostałem maila jak się miewa Brutus. Martwiły mnie jego podskórne narośla i bałem się, że to jest jakaś choroba. Po zbadaniu przez Pana Grzegorza okazało się, że to nie są żadne narośla ani ślady po kleszczach tylko...pozostałości śrutu. W tym momencie mógłbym zabić takie bydle ze strzelbą.
Dzisiaj już psiaka nie ma, a ja czuje się jakbym stracił kogoś bliskiego. Wiem, wiem, że to śmieszne i sam bym tak powiedział jeszcze miesiąc temu ale w tym momencie się rozkleiłem i tęsknie strasznie za nim. Bardzo się przywiązałem do psiaka.
W tym miejscu chciałbym powiedzieć, że są na tym świecie jeszcze dobrzy ludzie, którzy nie myślą tylko o sobie i chcą bezinteresownie pomóc. Bardzo dziękuje Panu Grzegorzowi za przygarnięcie tego cudownego psa i wam, dziewczyny - Magda, Malwina i Iwona za waszą dobroć. Jesteście super.
Edit: Niedawno dostałem maila jak się miewa Brutus. Martwiły mnie jego podskórne narośla i bałem się, że to jest jakaś choroba. Po zbadaniu przez Pana Grzegorza okazało się, że to nie są żadne narośla ani ślady po kleszczach tylko...pozostałości śrutu. W tym momencie mógłbym zabić takie bydle ze strzelbą.