poniedziałek, 19 stycznia 2009

Happy End

Muszę powiedzieć szczerze, że nie myślałem, że cała sytuacja ze znalezionym psiakiem nabierze takiego obrotu i szczęśliwie się zakończy. Już od publikacji poprzedniego posta i ogłoszeniu na kilku forach byłem wściekły na ludzi za brak jakiejkolwiek reakcji. Moje socjopatyczne nastroje wzrosły do maksimum i nie wierzyłem w dobrych ludzi. Tylko szczęście sprawiło, że o psie dowiedziała się jedna dziewczyna, która o dziwo ma hodowlę właśnie Pointerów a także zajmuje się adopcją bezdomnych psów. Nie mogłem uwierzyć, że akcja ruszy z takim impetem. Ogłoszenia na stronie domowej hodowli, allegro, dogomanii to wszystko sprawka "klanu adopcyjnego". Przyznam, że odpowiedzi na to wszystko było całkiem sporo, lecz każdy kto dzwonił, zastanawiał się nad zabraniem go do siebie. Tydzień temu dowiedziałem się, że na ogłoszenie odpowiedział jeden pan który był zdecydowany zabrać psiaka do siebie. Panem tym okazał się doktor weterynarii, który mieszka w miejscu oddalonym ode mnie około 350 kilometrów. Przyjechał bez zastanowienia i zabrał Brutusa do swojego ciepłego domu.
Dzisiaj już psiaka nie ma, a ja czuje się jakbym stracił kogoś bliskiego. Wiem, wiem, że to śmieszne i sam bym tak powiedział jeszcze miesiąc temu ale w tym momencie się rozkleiłem i tęsknie strasznie za nim. Bardzo się przywiązałem do psiaka.
W tym miejscu chciałbym powiedzieć, że są na tym świecie jeszcze dobrzy ludzie, którzy nie myślą tylko o sobie i chcą bezinteresownie pomóc. Bardzo dziękuje Panu Grzegorzowi za przygarnięcie tego cudownego psa i wam, dziewczyny - Magda, Malwina i Iwona za waszą dobroć. Jesteście super.

Edit: Niedawno dostałem maila jak się miewa Brutus. Martwiły mnie jego podskórne narośla i bałem się, że to jest jakaś choroba. Po zbadaniu przez Pana Grzegorza okazało się, że to nie są żadne narośla ani ślady po kleszczach tylko...pozostałości śrutu. W tym momencie mógłbym zabić takie bydle ze strzelbą.

sobota, 3 stycznia 2009

Gość wigilijny

Chyba każdy z nas pamięta o tym tradycyjnym rytuale jakim jest przyszykowanie dodatkowego nakrycia na stole wigilijnym dla samotnego wędrowca. W tych czasach wątpię, że każdy przyjąłby głodnego bezdomnego i siadłby z nim przy jednym stole. Okazuje się jednak, że można. Wracając od rodzinki z wigili już czekał na nas przed drzwiami i... merdał ogonem. Piękny Angielski Pointer siedział na wycieraczce i cieszył się na nasz widok, tak jak pies witający pana wracającego z pracy. Nie mieliśmy serca zostawić go na tym mrozie szczególnie w wigilię.
Takiego psiaka jeszcze nigdy nie widziałem. Jeszcze ani razu nie szczeknął, warknął tylko chce się przytulać i głaskać. Wszystko jest świetnie tylko mam mały problem, ponieważ on nie może zostać dłużej u mnie w domu. Dlatego pięknie proszę dobrych ludzi o pomoc w znalezieniu mi nowego domu dla tego uroczego zwierzaka. W przeciwnym wypadku nie mam innego wyjścia jak tylko oddać go do schroniska dla zwierząt. Jak jest w schroniskach to chyba każdy wie. Tak czy inaczej to chyba mniejsze zło niż otworzyć mu drzwi i powiedzieć "bywaj kolego".
Jeżeli ktokolwiek chciałby zwierzaka albo zna takiego kogoś bardzo proszę o kontakt:

email - florczak.pawel@gmail.com
tel. 505 041 898

gg: 1939929

Jeszcze kilka zdjęć psiaka: