To, że jestem nerwusem, cholerykiem, psychopatą, socjopatą itp. itd. to już wiem od dawna. Po tym jak ostatnio zostałem odłączony od swojej muzyki zauważyłem, że najmniejsza rzecz doprowadza mnie do furii a po przesłuchaniu kilku kawałków jestem łagodny jak baranek. Wiem, słyszałem o muzykoterapii ale jakby każdego leczyli moją muzyką to myślę, że wzrost przestępczości wzrósł by drastycznie. Tak czy inaczej chyba jestem ciekawym obiektem dla jakiegoś pana doktorka. Jeżeli to czyta jakiś prof. dr hab. mgr XXX to proszę o kontakt. Chętnie zaaplikuje jakieś pyszne, przepisane pigułki, które pięknie zmieniają rzeczywistość.
niedziela, 3 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz