W moim przypadku sobota to dzień męczarni i chyba bardziej lubie poniedziałek, niż to cholerstwo. Głównym powodem tej mojej sympatii są skutki poprzedniego dnia. KAC - Kurewska Abrakadabra Czachy - ktoś genialny rozszyfrował w końcu ten diabelski skrót. Nie wiem co się dzieje z moim organizmem ale już potrafię mieć kaca po 3 piwach, wypitych poprzedniego dnia. Pewnie już się przyzwyczaił do piątkowych, wielkich dawek złotego płynu. Umarłbym dzisiaj gdyby nie jeden fakt - wyobraźcie sobie że znalazłem jeszcze dwie buteleczki wina.
Druga sprawa - przebywam cały dzień w domu czyli jestem zmuszony obcować także ze swoją rodzinką. Ludzie chciałbym 5 minut mieć dla siebie samego a nie biegać dookoła was. Dochodzę do wniosku, że jestem raczej socjopatą i niedługo ktoś będzie mnie musiał trzymać w zamknięciu dla dobra społeczeństwa.
Tym, którzy mnie nie znają chciałbym wyjaśnić, że może troszeczkę przesadzam. Nie mam jeszcze zaawansowanego stadium alkoholizmu czyli trzęsiawki rąk, wynoszeniem z domu pierścionków mamy i knuciem jak tutaj zabrać babci w parku torebkę z rentą w środku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz